Leczenie zachowawcze najczęściej tylko spowalnia postęp choroby. Przyczyną dość słabych efektów takiego leczenia jest również fakt, że chorzy zgłaszają się do specjalisty dopiero wtedy, kiedy odczuwają znaczny dyskomfort. Na tym etapie zmiany kostno-chrzęstno-więzadłowe stopy są już na tyle zaawansowane, że leczenie zachowawcze nie może ich całkowicie zlikwidować.
Jedynym skutecznym sposobem leczenia średnio i znacznie zaawansowanych zniekształceń jest leczenie chirurgiczne, a liczba sposobów operacyjnych sięga kilkudziesięciu. W opinii wielu pacjentów zabiegi te nie cieszą się dobrą sławą. Niemal wszystkie metody, zwłaszcza te stosowane rutynowo w szpitalach, są traumatycznym przeżyciem dla pacjenta, a ich odległe wyniki zbyt często niezadawalające. Perspektywa znieczulenia ogólnego lub lędźwiowego, 2 lub 3 rozległe ciecia, noszenie przez 6 tygodni niewygodnego opatrunku gipsowego, brak możliwości kontroli rany i wczesnego usunięcia szwów, długotrwała rehabilitacja unieruchomionej stopy, nasilenie osteoporozy spowodowanej gipsem, czasem zanik kostny Sudecka – to ponura perspektywa zniechęcająca pacjentki do podjęcia leczenia w optymalnym czasie.
W Klinice Zdrowych Nóg od 1995 roku stosujemy z powodzeniem inne, przyjazne pacjentom metody. Sposoby leczenia i znieczulenia są ustalane indywidualnie, a ich wspólnym mianownikiem jest minimalna inwazyjność. Jako jedyni w Polsce wykonujemy nawet skomplikowane zabiegi na stopie w znieczuleniu miejscowym lub regionalnym, co znacznie zwiększa bezpieczeństwo i komfort pacjenta oraz pozwala na chodzenie bezpośrednio po zabiegu. Znieczulenia te działają przez kilka godzin, nie upośledzają funkcji ruchowych, a minimalizują dolegliwości pooperacyjne. Brak opatrunku gipsowego dodatkowo zabezpiecza pacjenta przed niepotrzebnymi cierpieniami pooperacyjnymi oraz likwiduje groźbę komplikacji wynikających z ucisku gipsem. W ten sposób lekarz ma możliwość pełnej kontroli procesu gojenia, a pacjent może operowaną stopę umyć i, co też ważne… podrapać swędzące miejsce. Rehabilitacja jest skrócona 2-3-krotnie w porównaniu z metodami tradycyjnymi i odbywa się niejako samoczynnie, ponieważ pacjent już od pierwszego dnia po zabiegu może poruszać stopą, a także chodzić. Mała blizna, najczęściej po jednym cięciu z boku stopy, właściwie pielęgnowana, po paru miesiącach jest praktycznie niewidoczna. Korzyścią nie do przecenienia, wynikającą z leczenia poza szpitalem, jest brak zakażeń septycznych, które może powodować szpitalna, antybiotykooporna flora bakteryjna.
Współczesne metody leczenia deformacji przodostopia bez użycia opatrunków gipsowych, mogą być bezimplantowe (np. sposób Silvera, cheilectomia lub bunionectomia ) lub – przy większych zmianach kostnych – połączone z czasowym lub stałym wprowadzeniem stabilizujących implantów kostnych, biowchłanialnych albo metalowych. Przykładem materiałów używanych do stabilizacji mogą być sztyfty i śrubki biowchłanialne, groty Kirschnera, płytki tytanowe Merette lub śrubki kaniulowane i zwykłe rozmaitych typów.
W naszej Klinice unikamy metod związanych z użyciem licznych śrubek i płytek, zgodnie z zasadą „im mniej obcego materiału, tym lepiej”. Jest to szczególnie ważne dziś, kiedy mnożą się przypadki uczuleń na różne metale stosowane w ortopedii, nawet tytan. Potrzebę wykonywania prób uczuleniowych potwierdzają obserwacje własne oraz między innymi szeroko zakrojone badania prowadzone przez p.doc. Beatę Kręcisz. O problemie tym nie wspominają producenci implantów, a także często operujący lekarze, ulegający bezkrytycznie modzie i reklamie rozmaitych nowości. Jak każdemu doświadczonemu lekarzowi wiadomo, tylko 5-10% „nowinek” wytrzymuje próbę czasu. Pacjent często nie jest świadomy tej drugiej, ciemniejszej strony medalu.
Płytki i kilka śrubek wkręconych w delikatną kość stopy, to brutalna ingerencja w żywą tkankę kostną, która może reagować gorszym zrostem, sztywnością zespolenia, częstszymi infekcjami oraz martwicą. Ewentualne usuwanie takich zespoleń wewnętrznych jest zawsze trudne i wymaga ponownej operacji.
Zbyt częste stosowanie licznych i wymyślnych nieraz implantów metalowych świadczy raczej o braku wyobraźni lub bezradności chirurga.
Metody minimalizujące stosowanie stałych implantów metalowych są wprawdzie technicznie znacznie trudniejsze dla operującego lekarza, jednak przynoszą pacjentowi wiele korzyści.
Każdy z tych materiałów i każda z tych metod (najczęściej stosowane to zabiegi typu Silver, Chevron,Scarf, Lambrinudi, Mitchell, Logroscino, etc.) ma swoje zalety i wady. Dlatego też muszą być one dobrane indywidualnie.
Dobór właściwej metody rekonstrukcji przodostopia, w tym palucha koślawego, doświadczenie chirurga, jego wiedza i biegłość manualna oraz późniejsze przestrzeganie zaleceń higieniczno–profilaktycznych przez pacjenta, pozwalają na osiągnięcie optymalnych i trwałych wyników leczenia. Nie bez znaczenia jest tu stopień zaawansowania choroby, z którą zgłasza się pacjent.
Niedostateczne uwzględnienie powyższych warunków powoduje, że myśl o leczeniu paluchów koślawych zbyt często budzi lęk wśród pacjentów. Przyczyn tego stanu jest wiele, z których najczęstszymi są mizerne kwalifikacje lekarza planującego i przeprowadzającego zabieg oraz nierealistyczne, świadome lub nie, oczekiwania niedostatecznie poinformowanego pacjenta.
Dużej części nieporozumień można uniknąć, jeśli podczas pierwszej wizyty zapytamy specjalistę ortopedę np.:
- Od ilu lat leczy choroby stopy?
- Jakie ma doświadczenie w leczeniu konkretnego schorzenia i ile wykonał zabiegów?
- Do jakich Towarzystw Naukowych, związanych z konkretną problematyką, należy?
- Czy uczestniczy w szkoleniach praktycznych i sympozjach naukowych, jeśli tak, to w jakich?
To nie są tematy tabu. To praktyka powszechnie przyjęta w krajach rozwiniętych. Takie jest prawo pacjenta, przestrzegane w miejscach, w których pacjent jest traktowany jako świadomy partner w procesie leczenia, a nie jak przedmiot oddany do naprawy.
Nie ma dziś specjalistów „od wszystkiego”, nawet jeśli dokumenty o uzyskanej specjalizacji maja takie same. Ceniony ortopeda może być świetnym fachowcem i autorytetem np. w sprawach kręgosłupa, ale jego doświadczenie i wiedza w rozpoznawaniu i leczeniu schorzeń stopy mogą być skąpe.
Nie każdy lekarz ma odwagę i skromność, by się do tego przyznać, zaś nie każdy pacjent ma śmiałość, aby wprost o to zapytać.
Niekiedy, nawet bez pytania, pacjent może usłyszeć opowieści o tysiącach operacji danego rodzaju, przeprowadzonych przez jednego lekarza. Takie enuncjacje są mocno przesadzone, ponieważ młody, a czasem i w średnim wieku lekarz, poddany jest rygorom programu specjalizacji, a w ramach rezydentury i tzw. katalogu operacyjnego ma obowiązek wykonania całego, sprecyzowanego asortymentu rozmaitych zabiegów – nie tylko na stopie lub żyłach itp. Później tenże specjalista pracuje w szpitalu, gdzie wykonuje to, co mu szef zleci, a niekoniecznie to, co by sam preferował. Warto tu wspomnieć, że min. 50% zabiegów przeprowadzanych w przeciętnym oddziale ortopedycznym, to zabiegi urazowe, smutny plon całodobowych dyżurów. Jeśli przyjmiemy, że średnio oddział ortopedyczny wykonuje 1000 operacji rocznie, to tych ortopedycznych, planowych będzie 500 – i to różnych ortopedycznych. Jeśli dalej tę liczbę podzielimy przez 5 – 10 lekarzy zatrudnionych na tym oddziale, to na jednego wypada od 50 – 100 planowych operacji rocznie. Różnych operacji – nie tylko na stopie. Gdzież tu wobec tego możliwość przeprowadzenia tysięcy lub choćby setek operacji na stopie (żyłach itd.) przez jednego lekarza, pracującego w szpitalu?
Tutaj pozwolę sobie zacytować fragment wspaniałej książki amerykańskiego chirurga A.Gawande pt. „Komplikacje”.
… Kluczem do osiągnięcia doskonałości są rutyna i powtarzanie. Liczba pacjentów, u których ingerencje chirurgiczne zakończyły się powodzeniem jest wprost proporcjonalna do liczby zabiegów, które chirurg wykonał wcześniej. 25 lat temu chirurdzy wykonywali wycięcia macicy, usuwali nowotwory płuc i wszczepiali pomosty naczyniowe w miejsce zarośniętych tętnic nogi. Obecnie każdym schorzeniem zajmują się inni specjaliści, którzy przez cały czas wykonują mniej więcej stały zestaw zabiegów. Kiedy na sali operacyjnej usłyszę od kolegi „pracujesz jak robot” – to dla mnie największy komplement. (…)
Przyjrzyjmy się stosunkowo prostemu zabiegowi chirurgicznemu, jakim jest korekcja przepukliny. (…) W większości szpitali zabieg taki trwa około 1,5 godziny i kosztuje ponad 4 tys.dolarów. W 10–15% zabieg nie udaje się. Jednak w okolicach Toronto mieści się niewielki ośrodek medyczny, Klinika Shouldice, do którego nijak się mają przytoczone wyżej statystyki. W Shouldice operacja przepukliny trwa od 30 – 45 min. Wskaźnik niepowodzeń nie wykracza poza magiczny 1 %. Przy tym wszystkim zabieg kosztuje o połowę mniej niż w innych ośrodkach. Najprawdopodobniej nie ma lepszego miejsca na świecie na korekcję przepukliny.
W czym tkwi tajemnica sukcesu tej małej kliniki? Odpowiedź jest prosta. Chirurdzy w Shouldice zajmują się tylko i wyłącznie operacjami przepukliny. Każdy z nich przeprowadza od 600 – 800 korekcji rocznie. Większość chirurgów ogólnych nie wykona tyle przez całe swoje życie! W tej konkretnej dziedzinie personel Kliniki Shouldice jest lepiej wykwalifikowany i ma więcej doświadczenia niż jakikolwiek inny. (…) Częste powtórzenia sprawiają, że umysł zaczyna funkcjonować automatycznie i bez wysiłku, tak samo jak podczas kierowania samochodem. Natomiast nowe sytuacje zazwyczaj wymagają świadomej refleksji i wypracowania nowatorskich rozwiązań, co zajmuje więcej czasu i sprawia, że zabieg staje się trudniejszy, a przez to częściej zdarzają się błędy. Stąd też chirurg, który na większość sytuacji potrafi zareagować w sposób automatyczny, ma znaczną przewagę.”
Ambulatoryjna chirurgia stopy kojarzy się wielu osobom prawie wyłącznie z leczeniem palucha koślawego. To błędny pogląd – podobnie, jak nie tak dawno chirurgia ręki stała się podspecjalnością w ortopedii i chirurgii, tak i chirurgia stopy ewoluuje w stronę nowej podspecjalizacji ortopedycznej. „Stopa” to już nie skromny podrozdział w opasłych podręcznikach ortopedii – stopie poświęcone są w całości różne obszerne monografie, na razie niestety wyłącznie zagraniczne, a problematyką leczenia chorób tego odcinka narządu ruchu zajmują się w krajach rozwiniętych odrębne, specjalistyczne kliniki chirurgii stopy i stawu skokowego.
Klinika Zdrowych Nóg daje pacjentom możliwość korzystania ze wszystkich osiągnięć współczesnej medycyny dotyczącej leczenia chorób stopy takich jak stosowanie materiałów biowchłanialnych oraz kwasu hialuronowego w celu regeneracji uszkodzonej chrząstki stawowej oraz endoprotez tam, gdzie zniszczenie stawu jest już nieodwracalne, a pacjent nie zgadza się na jego usztywnienie.
Z powyższych rozważań wynikają korzyści z leczenia ambulatoryjnego (w trybie Chirurgii Jednego Dnia):
- Brak konieczności znieczulenia ogólnego lub nadoponowego (w kręgosłup) i związanego z tym ryzyka oraz dyskomfortu pooperacyjnego. Oczywiście na życzenie pacjenta takie tradycyjne znieczulenie można zastosować.
- Brak opatrunku gipsowego:
- zwiększa bezpieczeństwo i wygodę pacjenta
- umożliwia chodzenie (bez pełnego obciążania ) niemal natychmiast po zabiegu
- daje lekarzowi możliwość kontrolowania przebiegu gojenia w dowolnym okresie
- pozwala na pielęgnację i wczesną rehabilitację stopy, co jest szczególnie istotne u osób zagrożonych osteoporozą
- Krótki, kilkugodzinny okres pobytu w Klinice, spokojne tempo pracy personelu, brak krzyżowania się dróg pacjentów sprowadza ryzyko infekcji wtórnej niemal do zera (średnia ilość infekcji w szpitalach w Polsce wynosi 7 %, wg danych Komisji Zdrowia UE).
http://aeger.pl/ponad-pol-miliona-zakazen-szpitalnych-w-polsce-rocznie/
http://www.termedia.pl/mz/Zakazenia-szpitalne-polskie-szpitale-przegrywaja-z-Clostridium-difficile,21497.html
- Indywidualne i kompleksowe podejście do pacjenta, który od początku aż do pomyślnego końca leczony jest przez stały zespół.
- Koszty leczenia mogą być refundowane przez niektóre Towarzystwa Ubezpieczeniowe, na podstawie wystawianych w Klinice rachunków. Należy to wcześniej uzgodnić ze swoim Ubezpieczycielem w Polsce lub innych krajach Unii Europejskiej.